Miałam mały problem z kontem
na bloggerze, mianowicie zapomniałam do niego hasło -.- Już jednak jestem na
komputerze stacjonarnym i mogę w końcu coś napisać. Większość czasu spędzam na laptopie
i tam nie mam hasła. Jestem po prostu sierotą, że nie pamiętam haseł. Jeszcze
czego! Mam takie swoje „warianty” haseł , jest ich około 6 i daje je na różne
strony, żadnych innych nie wpisuję. Wkurzyłam się najbardziej, bo żadne z tych
6 nie pasuje. Mało tego! Nie mogę go zmienić, bo na email też nic nie pasuje do
hasła … Zabijcie mnie!
Tak strasznie chciałam coś
napisać wczoraj, ale wciągnęłam się w blog Agi i czytałam cały wieczór, aż
skończyły się rozdziały :) Będę go czytać nadal bo jest źródłem świetnej
motywacji i czerpię z niego siłę.
Wczoraj zżarłam znów za dużo,
bo przyjechali do mnie goście... Wujek, ciocia i ich małe dzieci oraz babcia z
dziadkiem. Oczywiście niemal siłą wepchnęli mi do buzi makowca i placek z
budyniem! Myślałam, że zacznę krzyczeć. No ale musiałam zjeść to … Ale czy na
pewno? Może znowu przegrałam nad kontrolą? Wieczorem nie mogłam już wytrzymać i
zrobiłam 100 brzuszków (śmiech na sali).. No wiem to bardzo mało, ale na razie
nie daje rady więcej. To i tak największa ilość brzuszków za jednym razem jaką
zrobiłam chyba kiedykolwiek …. No niby wyznaczyłam sobie próg kcal na 700, a
wczoraj pochłonęłam 697, więc + — mieszczę się w skali, a jednak mam wrażenie,
że zżarłam ze 2 tys kcal... To mnie przeraża!
Dzisiaj rano ważyłam 71.5
jakoś tak chyba. No trochę spadło, ale nie spodziewałam się po tej wyżerce
wczorajszej. Przysięgłam sobie, że dzisiaj robię „oczyszczanie”, czyli tylko
woda od rana do wieczora. Mam nadzieję, że się uda. Już wypiłam prawie 1,5 l.
Zapijam głód. Od razu jak czuje mrowienie w żołądku to chwytam butelkę i piję,
piję, piję. Za pierwszym podejściem wypiłam naraz pół butelki Żywca. Naprawdę, aż
mnie coś w gardle rozbolało i musiałam ściskać je żeby dalej pić. Teraz jak
wypiję to mam wrażenie, że zaraz zwymiotuje od tej wody, ale mi pomaga. Przez
jakiś czas nie czuję się głodna, a jak poczuję żołądek to zabawa zaczyna się od
początku. Wkurza mnie też głowa, bo zaraz zaczyna z głodu boleć mimo wziętego
ketonalu...
Dziś rano też zrobiłam 100
brzuszków, a potem poszłam na miasto z tatą i bratem po książki i zeszyty, itp.
Więc miałam gdzieś 1,5h spaceru.
Wieczorem o piątej wychodzę na dwór, na miasto, znów gdzieś do 20 będę
łazić, więc będę miała spacer. Miałam w planach wieczorem bieganie, ale chyba
nic z tego nie wyjdzie... Tak naprawdę to nwm dlaczego. Wrócę pewnie ok. 20, a
potem ojciec już mi nie pozwoli wyjść na dwór, więc nici z biegania. Może
zrobię jeszcze 100 brzuszków, albo pojeżdżę na rowerze trochę. Jedno wiem na
pewno — nie tknę dziś żadnego jedzenia, choćbym miała sobie gębę zakleić! ZERO.
Takie wieczorne, długie spacery są właśnie dobre, bo łazi się po mieście i
przynajmniej ja nic wtedy nie jem i nie myślę o tym. Nienawidzę jeść z innymi,
publicznie, wręcz wstydzę się jeść przy kimś. Kitram zawsze żarcie do pokoju,
albo gdzieś i jem sama, czasem zresztą, ale ja jem zawsze swoje jedzenie, nie to
co oni... Aż rzygać mi się chce jak widzę ociekające tłuszczem kotlety, jakieś tłuste ziemniaki smażone, sosy z mąką.. FUUU! Przecież to sam tłuszcz! Masakra!
Jak oni mogą to normalnie przełykać? Chciałabym przejść na wegetarianizm, ale
czasem strasznie ciągnie mnie, żeby zjeść plasterek miodowej, albo sopockiej,
więc raczej z tego nici. Jednak nie pamiętam kiedy ostatnio jadłam jakieś
mięso. Zawsze tylko kupuje warzywa, Hortex takie na patelnię, ja ich nie smażę,
tylko rozmrażam i podgrzewam w mikrofalówce. Odrobinę je solę i dodaję ociupinkę
przyprawy, która była w opakowaniu. Ja osobiście jednym, małym talerzykiem się
najadam do syta prawie, a co najlepsze, że są naprawdę dobre i 100g ma 38kcal.
Jak jestem już na serio głodna to jem właśnie to. Najczęściej, a raczej zawsze
kupuję te z ziołami i papryką, bo moim zdaniem są najlepsze. Są tam ziemniaki,
papryka, cebula i trochę ogórka. Nie lubię gdy są brokuły, bo w mikrofalówce one się nie upieką
tak jak na patelni i są twarde i bez smaku, więc wybieram takie, gdzie ich nie
ma. A wy jakie kupujecie? Czy w ogóle kupujecie warzywa na patelnie, czy może
wolicie gotować takie świeże?
Kupiłam dziś surówkę
„wiosenną”. Na opakowaniu nie było nic napisane o kcal, żadnej tabelki, nic.
Wkurzyłam się. No kurde, ja chce wiedzieć ile czego jem! No ale wzięłam ją, bo
naprawdę ubóstwiam surówki! Kocham je normalnie! A do warzyw są wprost idealne.
Obliczę ją jakoś w tabelce kcal. A propo. Ostatnio znalazłam taką bardzo fajną
stronę z tabelą.
Tam wystarczy wpisać produkt i
wyskakują jakieś różne i opisane są kcal itp. Fajna sprawa i przydaje się mi.
Dziś kupiłam też tuńczyka w wodzie, kilka puszek i koreczki śledziowe.
Słyszałam, że tuńczyk ma mało kcal, tak samo koreczki. Więc mam zamiar je jeść.
Oczywiście nie wszystko naraz, podzielę to na 4 — 5 porcji.
Koreczki delikatesowe — 160
kcal w 100g / opakowanie ma 250.
Tuńczyk — 90 kcal w 100g /
puszka ma 130g
Co do tuńczyka, oglądałyście
może film „Mechanik” z Christianem Bale'm? No właśnie, jak oglądałyście to
wiecie, jak nie, to już mówię. Aktor powiedział, że schudł bodajrzę 60kg jedząc
tylko tuńczyka z puszki i jabłka. Ciekawe to jest i spróbuję sama, oczywiście
będę jadła też warzywa, bo bez nich nie umiem żyć... A wy jak sądzicie?
Próbowałyście może tej kuracji tuńczykowo-jabłkowej? :) Warto?
Chciałabym się was jeszcze
zapytać, jakie macie sposoby, na przygotowanie fasolki szparagowe? Tak bez
żadnego tłuszczu, pewnie też bez soli, albo z odrobiną. Chciałabym żeby nie
była całkiem bez smaku... Piszcie!
A oto Christian w „Mechaniku”.
Naprawdę jestem pełna podziwu! Strasznie silna wola! No przyznam, że wygląda
trochę upiornie, ale efekty są zniewalające!
Chciałabym wam jeszcze pokazać kilka fajnych zdjęć
Natalii Vodianovej, która moim zdaniem, jest ślicznie chudziutka i naprawdę
piękna :) Jestem pełna podziwu dla niej, bo urodziła już 3 dzieci, a wciąż jest
taka chudziutka :O
Przyglądałam się też Mirandzie Kerr i ona jest także
naprawdę śliczna!
I podoba mi się jej styl :O Zobaczcie:
Jak wam się podoba? Na razie, trzymajcie się wszystkie! :)
Trzymam kciuki za was ! :)
Dziewczyny faktycznie są piękne. I co do stylu Mirandy Kerr, muszę przyznać, że mnie również podobają się jej stylizacje.
OdpowiedzUsuńJak byś chciała kiedyś wpaść na jakiegoś bloga o owej tematyce, to zapraszam do mnie http://pro-ana-is-my-dream.blogspot.com/